Choć w obecnych czasach możemy niezależnie od sezonu jeść to, na co mamy ochotę, bo oferta sklepów jest bardzo bogata, instynktownie dopasowujemy naszą dietę do zmieniających się pór roku. Latem chętnie sięgamy po dania lekkie, zajadamy się owocami i warzywami. W chłodne, zimowe dni mamy natomiast apetyt na potrawy bardziej sycące, zawiesiste, o wyrazistym smaku i mocnym aromacie. Wybieramy gęste i gorące zupy, lekkie sałatki zastępujemy innymi dodatkami.

Warto słuchać tej intuicji. Zimą nasz organizm nie tylko potrzebuje nieco więcej kalorii niż latem (oczywiście nie należy z tym przesadzać, jeśli nie chcemy przytyć), ale też więcej potraw o działaniu rozgrzewającym. Warto też włączyć do diety składniki, które pozytywnie wpływają na odporność, co pomoże nam przetrwać sezon infekcji.
Oto kilka pomysłów na rozgrzewające, zimowe obiady.

Rosół to absolutna klasyka. Choć kojarzy się go z tradycyjnym niedzielnym obiadem, aromatyczny bulion sprawdzi się zawsze w chłodne dni. To nie mit, że pomaga zapobiegać infekcjom i znakomicie sprawdza się jako regeneracyjny posiłek, gdy jednak złapiemy przeziębienie. Dlaczego tak jest? Tłusta para z rosołu natłuszcza śluzówkę gardła, co pomogą uporać się z kaszlem. Esencjonalny wywar z mięsa i warzyw zawiera też sporo składników odżywczych, a nie jest daniem wysokokalorycznym.

Jak ugotować dobry rosół? Co dom, to przepis. Jeśli chodzi o mięso, na wywar nadaje się niemal każdy gatunek, choć w Polsce tradycyjnie gotuje się rosół z kury lub wołowiny, albo miesza te dwa gatunki mięs. Niezbędne dodatki to włoszczyzna, najlepiej z kawałkiem kapusty włoskiej. Smak podkręcimy, dodając opaloną nad ogniem cebulę i ząbek czosnku. Niektórzy kucharze zalecają też, by do rosołu dodać zioła umieszczone w woreczku, co sprawi, że zupa będzie jeszcze bardziej aromatyczna. Jeśli zależy nam na tym, by naprawdę rozgrzać się i wzmocnić organizm, nie wyrzucajmy warzyw i mięsa z rosołu, tylko posiekane dodajmy do zupy. Warto też posypać talerz natką pietruszki – to solidna dawka witaminy C.

Orientalny krem z dyni. Zupa ta jest banalnie prosta w przygotowaniu, lekka, a jednocześnie sycąca. Odpowiednio doprawiona, rozgrzewa nawet w największe mrozy. Najszybciej przygotujemy ją, jeśli posiadamy już wywar warzywny – warto przygotować go więcej i zamrozić w porcjach, to znacząco ułatwi gotowanie pysznych zup. Na maśle podsmażamy drobno posiekany czosnek i cebulę. Gdy zeszklą się, dodajemy dynię pokrojoną w niewielką kostkę, po około dwóch minutach dodajemy pokrojone ziemniaki. Smażymy krótko, po czym zalewamy gorącym bulionem warzywnym. Gotujemy przez 25 minut, żeby dynia i ziemniaki były bardzo miękkie. Pod koniec przyprawiamy imbirem, kurkumą i ostrą papryką do smaku i miksujemy zupę tak, by uzyskać krem. Jeśli zależy nam na bardziej orientalnym smaku, możemy do gotującej się zupy dolać nieco mleka kokosowego, a gotowe danie posypać prażonymi migdałami.

Mamałyga z serem i boczkiem. To klasyczne danie rumuńskich pasterzy. Prostota charakterystyczna dla kuchni ludowej nie oznacza jednak banalnego smaku, choć nie każdemu przypadnie on do gustu. Danie jest tłuste i bardzo sycące, na pewno nie jest to propozycja dla miłośników lekkich sałatek. Jak przygotować mamałygę? Kaszę kukurydzianą gotujemy według przepisu na opakowaniu tak, by uzyskać gęstą, lejącą się masę. Przelewamy ją do miseczek. Jeszcze gorąca posypujemy pokruszonym serem – oryginalnie używa się owczego, ale możemy zastąpić go kozim. Dzięki temu, że kasza jest gorąca, część sera stopi się i połączy z nią. W tym czasie na patelni przesmażamy pokrojony w kostkę boczek tak, aby uzyskać chrupiące skwarki. Posypujemy nimi mamałygę. Można dodać jeszcze łyżkę kwaśnej śmietany.

Pierogi w rosole to wariacja na temat dobrze znanych potraw, jednak serwowanych w stylu wschodnim. Zamiast dużych pierogów z gotowanym mięsem robimy małe pierożki i nadziewamy je surowym farszem. Gotujemy je w gorącym rosole. Podajemy w miseczkach, zalane bulionem. To pyszne, sycące i bardzo rozgrzewające danie, a przy tym interesująca odmiana od naszych kuchennych klasyków.