Zima w Polsce rozciąga się nieskończenie długo, a wiosenne dni w lutym to jedynie niewielkie przebłyski pogodowe w deszczowym i ponurym paśmie, który czeka nas co najmniej do kwietnia. Być może dlatego widząc pierwsze nowalijki rodzą się postanowienia o zdrowym odżywianiu i zrzuceniu zimowego tłuszczyku. Tymczasem powinnyśmy mieć świadomość, że dobre traktowanie swojego organizmu i uważniejsze przyjrzenie się temu, co jemy właśnie w okresach przejściowych, może mieć kluczowe znaczenie wiosną. Jakich produktów nie powinno zabraknąć w naszych codziennych posiłkach?

W poszukiwaniu witaminy D

Jakiś czas temu było głośno o badaniach, które wykazały, że znaczna część polskiego społeczeństwa cierpi na niedobory witaminy D. Wiąże się to ze złym samopoczuciem, zmęczeniem i niechęcią do jakiejkolwiek aktywności. Nie oszukujmy się, kiedy za oknem panują minusowe temperatury, bardzo trudno wyjść spod ciepłego koca. Powszechnie wiadomo, że witaminę D nasz organizm wytwarza podczas kontaktu skóry ze słońcem. Niestety, w Polsce tylko od maja do sierpnia słońce pada pod odpowiednim kątem, by rzeczywiście uzupełnić wielomiesięczne niedobory. Można ratować się też syntetyczną witaminą D, ale musimy pamiętać, że niewielka część jest przyswajana przez organizm. Dlatego warto włączyć do swojej codziennej diety produkty, dzięki którym lepiej wchłaniamy witaminę D, czyli jajka, wątróbkę, surowe mleko, dojrzewające sery i niektóre oleje roślinne. Dobrze przyswajalną witaminę D zawierają także tłuste ryby (np. śledzie). Jeśli jesteś na diecie roślinnej, powinnaś pamiętać o wspomaganiu się witaminą syntetyczną. Niestety, ale wegetarianie i weganie są najbardziej narażeni na negatywne skutki niedoborów witaminy D.

Sięgaj po buraki

Buraki to nasze polskie super-foods! Te warzywa korzenne bogate są w potężne dawki kwasu foliowego, witaminy C i witamin z grupy B. Mają właściwości lecznicze: krwiotwórcze, antynowotworowe i przeciwwirusowe. Jak wiadomo, w okresie przejściowym jesteśmy niezwykle podatni na wszelkie wirusy powodujące grypę i przeziębienia, a regularne spożywanie buraków znacznie wspomaga nasz układ odpornościowy i regeneruje układ krwionośny. Buraki w najzdrowszej odsłonie to te w świeżo wyciśniętym soku, ale nie każdy lubi ich intensywny smak. Dlatego warto sięgać po barszcz z kiszonych czerwonych buraków (rewelacyjnie działa także na jelita) czy tarte buraczki. Jedzenie buraków pieczonych czy zasmażonych na pewno też nam nie zaszkodzi i dostarczy potrzebnych witamin. Co więcej, badania udowodniły, że jedzenie buraków poprawia samopoczucie!

Lekarstwo na całe zło – rosół

Wywar z kilku rodzajów mięsa ze sprawdzonego źródła i warzyw „rosołowych” to jedna z naszych najzdrowszych tradycyjnych zup! Ugotować dobry rosół wcale nie jest tak łatwo, a te prawdziwe dochodzą na wolnym ogniu nawet kilka godzin. Podczas diet naprawiających jelita, wskazane jest popijanie szklanki gorącego rosołu do każdego posiłku! Jakie plusy niesie za sobą regularne jedzenie rosołu? W okresie przejściowym, to niezastąpiona zupa do rozgrzania całego organizmu. Rosół ugotowany nawet na tłustym mięsie nie tuczy, a doskonale zaspokaja apetyt, dlatego nie należy się bać tłustych oczek. Picie rosołu (bez makaronu ani innych dodatków) obniża ciśnienie, przeciwdziała zwężaniu tętnic (dzięki zawartości kolagenu), wspomaga układ odpornościowy (zwłaszcza na sezonowe infekcje) i poprawia humor. Poza tym, rosół ma właściwości nawilżające, więc świetnie łagodzi objawy np. grypy, przeziębienia i anginy.